Plany miejscowe pod elektrownie wiatrowe, a konkurencja

konkurencja wiatraki

Macie konkurencje w terenie? A może powinienem zapytać – jak tam Wasza konkurencja w terenie? Dzisiaj to temat tak powszechny w projektach energetyki wiatrowej, że właściwie z góry należałoby założyć, że ta konkurencja albo już jest w terenie albo niebawem się pojawi. Pół biedy kiedy to zdrowa konkurencja. Gorzej jak ta konkurencja dzierżawi działki obok naszych lub, co również spotykane, dzierżawi działki dokładnie te co my, obiecując przy tym 2x więcej turbin lub 2x wyższe stawki. Abstrahując od etycznej czy też prawnej strony takiego postępowania chciałbym zaznaczyć, że realizacja miejscowego planu/ miejscowych planów dla dwóch projektów lokalizowanych zbyt blisko siebie będzie albo bardzo trudna albo wręcz niemożliwa do przeprowadzenia. Wszystko oczywiście zależy od rozmieszczenia poszczególnych elektrowni wiatrowych. Tak czy inaczej żaden inwestor nie powinien decydować się na taki plan a żaden wójt/burmistrz czy prezydent nie powinien stawiać inwestorów w tak niekomfortowym położeniu.

Gdzie dwóch się bije tam nikt nie skorzysta!

Nie będzie miało tu zastosowania powiedzenie „gdzie dwóch się bije tam trzeci korzysta”. W tym przypadku nie skorzysta nikt. I trzeba to wyraźnie powiedzieć. Niektórzy mogą również sporo stracić na nieuważnym czytaniu podpisywanych przez siebie umów.. ale to zupełnie nieplanistyczny wątek, więc zostawmy go. Oczywiście z żadnego przepisu nie wynika jaka powinna być minimalna odległość pomiędzy elektrowniami wiatrowymi, więc teoretycznie w planie można ich nastawiać ile się chce, a inwestorzy no cóż.. kto pierwszy ten lepszy. Z takim projektem trudno będzie jednak przejść uzgodnienia. Taki projekt tworzy konflikty, a nie je rozwiązuje.

Problem z uzgodnieniem planu

Obowiązujące od kwietnia przepisy zakładają, że rada gminy w procedurze sporządzenia miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego może zdecydować o zmniejszeniu wymaganej minimalnej odległości od zabudowy mieszkaniowej ze słynnych 10H na odległość nie mniejsza niż 700m. Oznacza to, że procedura planistyczna jest po to, by dostarczyć argumentów dla radnych za tym, że wskazana w projekcie planu odległość jest bezpieczna dla człowieka i nie tylko. Ocena ustaleń planu odbywa się w prognozie oddziaływania na środowisko, a oddziaływaniem, które wpływa na wspomnianą odległość jest przede wszystkim oddziaływanie akustyczne. Zatem w prognozie powinna pojawić się analiza akustyczna. Wyniki tej analizy są uzależnione od wielu czynników m.in. od parametrów turbiny, rozmieszczenia turbin w projekcie, a także od otoczenia, które tworzy razem oddziaływanie skumulowane. Im więcej turbin na jednym obszarze tym gorsze wyniki analizy. Biorąc pod uwagę, że z reguły dysponujemy ograniczonym obszarem, otoczonym zabudową, nierzadko okaże się, że nasze „wymarzone” 700m + rotor jest niemożliwe do spełnienia przy skumulowanym oddziaływaniu z konkurencją. Wątpię, że instytucje takie jak regionalna dyrekcja ochrony środowiska czy też państwowa powiatowa inspekcja sanitarna będą chciały przyjąć wyjaśnienie, że docelowo na tym planie powstanie o połowę mniej turbin. Z prawnego punktu widzenia nie są możliwe w planie zapisy warunkowe, więc w żaden sposób nie da się zapisami tego planu zagwarantować, że plan ostatecznie może być skonsumowany w ograniczonym zakresie.

Dwa plany. Tak, ale nie w każdym przypadku

To może 2 plany? Niech każdy robi po swojemu. Gmina absolutnie nie powinna się na takie rozwiązanie godzić jeżeli mamy do czynienia z praktycznie takim samym obszarem opracowania. Procedowanie jednocześnie dwóch planów nieznacznie różniących się obszarem rodzi pytania o ekonomiczne uzasadnienie takiego działania. Poza tym należy zauważyć, że w takim przypadku pojawi się duży problem przy uchwaleniu drugiego w kolejności planu. Będzie on wpływał na ustalenia planu pierwszego, co z pewnością będzie skutkowało roszczeniami odszkodowawczymi ze strony inwestora chcącego realizować projekt w oparciu o ten wcześniej uchwalony plan. Procedowanie dwóch planów będzie miało uzasadnienie tylko wówczas kiedy będą one nieznacznie zachodziły na siebie obszarem. Zresztą to będzie dość często spotykany przypadek, ponieważ w granicach planu miejscowego przewidującego lokalizację elektrowni wiatrowych musi znaleźć się bufor o minimalnym promieniu 700m wokół każdej planowanej elektrowni wiatrowej. Oznacza to, że nie zawsze będzie można podzielić tak obszar gminy, by granice planów były rozłączne.

O konkurencji warto wiedzieć przed wyznaczeniem granic MPZP

Co w sytuacji kiedy odległość pomiędzy konkurencyjnymi turbinami jest wystarczająca, ale nie przekracza 700m?. Można wówczas zrealizować dwa niezależne plany, ale trzeba odpowiednio wyznaczyć granice drugiego planu. Uchwalając ten drugi plan będziemy musieli uwzględnić w nim turbinę konkurencji, która wcześniej uchwaliła swój plan. Nie uwzględnienie tej turbiny może rodzić poważne konsekwencje finansowe dla gminy lub brak możliwości uchwalenia naszego planu z wszystkimi planowanymi turbinami. Nie będziemy mogli tego zrobić jeżeli obszar naszego planu będzie zbyt mały tj. jeżeli nie będzie on obejmował nieruchomości położonych w odległości m.in. 700m wokół tej konkurencyjnej turbiny. Oznacza to, że już na etapie ustalania granic naszego planu powinniśmy wiedzieć czy w sąsiedztwie jest procedowany plan pod elektrownie wiatrowe. Jeżeli to wczesny etap planu i projekt nie jest dostępny publicznie to należy szukać informacji na temat lokalizacji turbin u konkurencji. Bez tej informacji trudno będzie ustalić prawidłowo granice. Jeżeli projekt konkurencji jest na zbliżonym, wczesnym etapie, to nie da się przewidzieć, który plan uchwalony zostanie pierwszy, więc w interesie konkurencji jest dostarczyć informacji, które pozwoliłyby odpowiednio wyznaczyć granice drugiego planu. Nie musi być to lokalizacja turbin, wystarczy wskazanie przebiegu granic, który będzie dla obu stron bezpieczny. Takie ustalenie jest również w interesie gminy, więc powinna o nie zadbać, by nie było problemu z późniejszym uchwaleniem tych planów.

Reasumując – najlepiej się dogadać. Choć doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że nie zawsze to jest możliwe. Nie ulega wątpliwości, że kluczową rolę w zarządzaniu swoją przestrzenią powinny odgrywać władze gminy i one również powinny dążyć do porozumienia pomiędzy inwestorami. Uruchamianie procedury planistycznej na zasadzie „jakoś to będzie” to kiepski pomysł, bo procedura planistyczna i tak będzie wymagała konkretnych decyzji. Działania gminy muszą być konsekwentne inaczej pozostanie niesmak, konflikty pomiędzy poszczególnymi właścicielami gruntów a nawet roszczenia ze strony inwestorów. Z całą pewnością bez tej konsekwencji nie powstanie żadna farma wiatrowa.


Zachęcam Was do zainteresowania się moim autorskim szkoleniem "Odnawialne źródła energii w planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym", dedykowanym dla firm z branży OZE

Zachęcam Was również do przeczytania moich wcześniejszych wpisów:

Nowelizacja ustawy o planowaniu przyjęta przez Sejm! Bardzo korzystna zmiana dla branży OZE!

MPZP pod wiatr – ważne, żeby dobrze wystartować!

Kluczowa rola prognozy środowiskowej w procedurze MPZP dla elektrowni wiatrowych!

Ile kosztuje plan dla 5 wiatraków?

Nabici w ustawę odległościową!